POV Justin
Poczułem czyjeś dłonie, które zaciskały się na mojej koszulce.
Spojrzałem na dziewczynę leżącą przede mną, miała zaciśnięte
oczy, najwyraźniej śniło się jej coś złego. Za oknem, było już
jasno...słyszałem hałas kończącej się imprezy. Co ja tu robię?
Jeszcze raz opatrzyłem na dziewczynę i przypomniałem sobie ostatni
wieczór. Musiałem zasnąć czekając, aż Anne się obudzi. Jej
oczy otworzyły się powoli, nie zwracając na mnie uwagi uniosła
głowę i spojrzała na sufit. Na jej twarzy rozkwitło przerażenie,
obróciła się w moim kierunku, a ja wyszczerzyłem do niej zęby.
Widziałem jak powoli, dociera do niej to co widzi.
-Cześć Anne.- powiedziałem. Jej usta otworzyły się w niemym
zdziwieniu, chciała krzyknąć, ale zasłoniłem jej wargi. Powoli,
jedną ręką trzymając na jej udach, pochyliłem się nad nią.
Przybliżyłem się do niej i pocałowałem w szyję, podniosłem
twarz po jej policzkach spływały łzy. Znowu się pochyliłem,
całując ją trochę wyżej, spróbowała się mi wyrwać.
-Spokojnie.- wyszeptałem do jej ucha.- Nie zrobię ci krzywdy.-
dopowiedziałem. Zacząłem wolną ręką przesuwać w górę po jej
udzie. Załkała ponownie, spojrzałem na jej twarz, która lśniła
od słonej cieczy. Złapałem z nią kontakt wzrokowy, nie był on
przyjemny, ponieważ dziewczyna w oczach miała strach i ból.
Wpadłem na kolejny genialny pomysł, chyba trzeci w tym tygodniu.
-Byłaś niesamowita.- wyszeptałem jej do ucha. Na moją koszulkę
spłynęło kilka jej łez.-Tak pięknie wyglądasz na tym filmie,
który nagrałem.- mówiąc to, całowałem jej szyję.
Dziewczyna zaczęła się ode mnie odsuwać, ale nie zdołała mi się
wyrwać, gdyż ściana była niedaleko. Szlochała dość głośno,
wiedząc, że ma współlokatorkę, postanowiłem stłumić jej
płacz. Przysunąłem się bliżej dziewczyny i zachłannie wpiłem
się w jej usta. Były bardzo miękkie, smakowały miętą. Anne nie
odwzajemniła pocałunku. Zacząłem schodzić niżej, jej oddech
przyspieszył. Wątpię, że z podniecenia, przypuszczam, że to było
spowodowane jej strachem. Ręce położyłem na jej biodra,
wzdrygnęła się. Chciałem już zdjąć jej koszulkę, gdy zaczęła
się opierać. Spojrzałem w jej oczy, były mocno zamknięte. Nie
wytrzymałem i zacząłem się cicho śmiać. Dziewczyna powoli
otworzyła jedno oko. Na jej twarzy wymalowane było zdezorientowanie
i strach.
-Żartowałem, ale się nabrałaś.- powiedziałem nadal chichocząc.
Anne najwyraźniej nie było do śmiechu. Spuściła głowę
wlepiając wzrok w pogniecioną pościel.
-T...to n...nie b...było z...zabawne.- zaczęła się jąkać, co
jakiś czas pociągając nosem. Puściłem jej oczko, wstając z jej
wielkiego, dwuosobowego łózka. Zacząłem zakładać buty.
-Polecam się na przyszłość.- powiedziałem kończąc sznurować
obuwie. Skierowałem się na balkon, spojrzałem w dół. Nie było
tak źle, skakałem z większych wysokości. Przerzuciłem jedną
nogę poza barierkę. Odwróciłem się do Anne, która cały czas
trzęsąc się siedziała na łóżku.
-Do zobaczenia na matematyce.- przeniosłem drugą nogę i skoczyłem.
Słysząc jej lekki krzyk uśmiechnąłem się pod nosem. Odwróciłem
się ostatni raz w stronę domu Anne i pomachałem jej. Przeskoczyłem
przez płotek, idąc do przyjaciela.
POV Anne
Stałam na balkonie, wpatrując się w Justina znikającego w
drzwiach sąsiedniego domu. Zrobiło mi się zimno na samą myśl o
tym, co przed chwilą wydarzyło się w moim pokoju. Chciało mi się
spać choć wiedziałam, że nie zasnę. Przeszłam przez pokój i
otworzyłam drzwi do łazienki. Stanęłam przed lustrem, bezmyślnie
patrząc się w odbicie. Z osłupienia wyrwał mnie dzwonek telefonu.
Budzik... była równo 06:00. Wzięłam szczotkę i niedbale
związałam włosy w kucyk.
Jason
obejmuje mnie w pasie, przyciska do ściany, choć ja tego nie chcę.
Czuje jego ręce pod moja koszulką, rozpina mi stanik. Całuje po
mojej szyi, zdejmuje swoją koszulkę i rzuca ją w ciemny kat,
obskurnego pokoju. Czuje jego przyspieszony oddech na obojczyku.
Nasze spotkania po roku znajomości zawsze kończyły się tak samo.
Lodowałam z nim w łóżku, mimo, że tego nie chciałam. Nadal go
kochałam, mimo krzywd które mi wyrządzał, miałam nadzieje, że
się zmieni. Spotykaliśmy się rzadko, z powodu moich przybranych
rodziców, a szczególnie taty, który nie odstępował mnie na krok.
Pochyliłam się nad umywalką i zmyłam ślady łez z twarzy.
Jason łapie mnie za rękę w parku i ciągnie do samochodu.
Siadam obok niego w fotelu pasażera.
-Wiesz co masz robić.- mówi mi do ucha.
Nałożyłam trochę tuszu na rzęsy, rozpuszczam włosy i rozczesuje
je delikatnie. Przechodzę przez łazienkę i wchodzę pod prysznic,
ciepła woda spływa po moim ciele, biorę trochę żelu do kąpieli,
o zapachu gumy balonowej i rozprowadzam po brzuchu.
Jason patrzy na mnie z góry, czuję łzy spływające mi po
policzkach, brodzie i szyi. Klęka przymnie i ociera je kciukami.
-Czemu płaczesz?
-Bo mnie ranisz.-mówię i jeszcze głośniej szlocham.
-Czym?- pyta.
Wycieram się ręcznikiem zawijam się nim szczelnie, znów podchodzę
do umywalki, karcąc się w myślach. Nie myśl o tym. Tylko
pogarszasz sprawę. Wyjmuje szczotkę ponownie rozczesuje włosy i
suszę je.
Justin stoi w oknie, całuje jakąś dziewczynę w szyję i
uśmiecha się do mnie albo, raczej śmieje się ze mnie.
Wychodzę z toalety i przechodzę do garderoby. Biorę pierwsze
spodnie które podwiną się mi pod rękę, białą koszulkę i buty
na płaskim obcasie.
Justin leży obok mnie w moim łóżku, czuje od niego alkohol.
Przerażona patrze na niego, mówi coś, ale nie wiem co, bo w moich
uszach słyszę bicie swojego serca. Próbuje krzyczeć, ale nie
mogę, kiedy udaje mi się pisnąć zakrywa mi usta ręką. Czuje, że
zaraz się rozpłaczę, łzy przynoszą mi ulgę. Całuje mnie i choć
nie odwzajemniam żadnego pocałunku, wiem, że gdyby nie były
wymuszone podobałyby mi się.
Nakładam na siebie ubrania i patrze w lustro. Krótkie spodenki z
wysokim stanem i biała koszulka zasłaniająca mi ręce, pasują do
siebie. Brązowe botki, sięgające mi do kostek współgrają z
dwoma bransoletkami ze skóry, też brązowej. Jedna z nich ma
zawieszką w kształcie żółwia, a zapięcie drugiej jest ze złota
i ma kształt serca. Złoty łańcuszek, który smutno zwisa z mojej
szyi, nie ma żadnych dodatkowych ozdób.
Justin wyskakuje przez balkon. A ja czuje strach.
Zeszłam na dół, Meg o dziwo już siedziała w kuchni i smażyła
naleśniki. Swoje zjadła, więc teraz parzyła na moją porcję
łakomie. W innej sytuacji by mnie to rozbawiło, ale teraz zjadłam
jednego naleśnika i z przyjemnością oddałam jej resztę. Gdy
wsiadłyśmy do samochodu, zmuszając się do uśmiechu, myślała
tylko o tym co wydarzy się w szkole. Meggie, przez całą drogę
opowiadała mi o tym co wydarzyło się na imprezie, ja nie miałam
zamiaru opowiadać jej o wydarzeniach wczorajszego wieczoru i
dzisiejszego poranka.
POV Meggie
Przez całą drogę do szkoły Anne milczała. Czułam, że coś jest
nie tak. Może martwiła się o Davida? Jak o wszystkich chłopców,
z którymi się spotykałam? Widząc, że nie jest zdolna do rozmowy
o tym co ją tak smuci, wysiadłam z samochodu. Przeszłyśmy, przez
parking i rozstałyśmy się w szatni. Lekcje już się zaczęły,
najwyraźniej będę się spóźniać przez cały rok, ale szłam
spokojnie i powoli nie spiesząc się. Ann zdążyła dzięki temu,
że biegła. Mimo, że z Anne byłyśmy w jednej klasie rzadko miałam
z nią lekcję. Sala była już pełna, weszłam po cichu, a starsza
kobieta, nauczycielka fizyki, nie zwróciła na mnie uwagi. Usiadłam
przy Davidzie. Spojrzał na mnie i uśmiechną się lekko.
-Znowu spóźniona...-wyszeptał zamiast powitania. W klasie nikt nie
zwracał uwagi na panią Parker, wszyscy rozmawiali albo spali...
-Trudno mi było wstać...-tak było mi trudno, tym bardziej, że nie
obudziła mnie Anne, ale wstałam sama i z tego byłam dumna.
-Może następnym razem pójdziemy na lepszą imprezę...
-Nie podobało ci się?
-Nie było źle, ale... no wiesz.- tak oczywiście, że wiem. Resztę
lekcji milczałam, David też postanowił się nie odzywać.
POV Anne
Z przerażeniem spojrzałam na plan lekcji, ale pierwszą lekcją nie
była matematyka, tylko biologia. Na szczęście nie spóźniłam
się, ale znając Meg i jej powolny chód, nie zdążyła. Gdy
zadzwonił dzwonek, wszyscy zaczęli przepychać się w stronę
drzwi. Z ulgą stwierdziłam, że wśród uczniów nie ma tego
palanta. Weszłam do klasy jako ostatnia i już miałam zamknąć
drzwi kiedy staną w nich Justin. Odwróciłam się szybko, lecz gdy
to zrobiłam,złapał mnie za biodra i poprowadził w stronę
ostatnich ławek. Zaskoczona i wystraszona nie próbowałam go
powstrzymać, oczami szukałam ratunku w uczniach, ale nikt nie
chciał mi pomóc. Posadził mnie na końcu klasy i usiadł obok
mnie.
-Co tam?-zapytał jak gdyby nigdy nic. Ogarnęło mnie coś w rodzaju
strachu i równocześnie złości. W duchu przewróciłam oczami, ale
na zewnątrz, wciąż przerażona zignorowałam to pytanie.- Nie
odzywasz się do mnie? Myślałem, że ci się podobało.- powiedział
ironicznie, nabrałam powietrza w płuca i powoli je wypuściłam.
Osoba siedząca przed nami, obróciła się i rozpoznałam w niej
dziewczynę z wczorajszego wieczoru. Jej policzki poczerwieniały ze
złości. Wbiła we mnie lodowaty wzrok i nadal patrząc na mnie
powiedziała do Justina:
-Znalazłeś sobie nową dziwkę? Już mnie nie chcesz?
-Tak, jesteś zazdrosna?- uśmiechną się kpiąco. Poczułam, że
zbiera mi się na płacz.
-Nie!- powiedziała dość głośno, ale nie tak, by przerwać
lekcje.
-Skoro
nie, to na przerwie opowiem ci o naszej przygodzie.- powiedział.-
Jest lepsza od ciebie.- uśmiechną się i wyglądał na
rozmarzonego. Pogładził mnie po włosach.
Nie
wytrzymałam i wybiegłam z klasy. Udałam się do toalety. Osunęłam
się po ścianie, przeszył mnie dreszcz spowodowany zimną podłogą.
Nie kontrolowałam już swoich łez, które zaczęły spływać po
moich policzkach. Usłyszałam otwierające się drzwi, spojrzałam
na nie. Stał tam Justin, wyglądał na... smutnego? Nie, chyba nie,
to pewnie przez mój rozmazany wzrok. Wstałam gwałtownie i wbiegłam
do pierwszej toalety. Słyszałam jego kroki, zbliżał się do
kabiny, w której byłam zamknięta. Zapukał.
-Ej, wiem że tam jesteś...wyjdziesz?-zapytał z westchnieniem.
-Co chcesz?-zapytałam cicho, przez łzy.
-Nic, po prostu myślę, że przesadziłem.
-Teraz przesadzasz.-powiedziałam głośniej.- Zostaw mnie w spokoju.
-Nie...-zaczął uderzać pięściami w drzwi.- wyjdź, bo je
wywarze.- zaśmiałam się.
-Nie dasz rady.- powiedziałam z małym uśmiechem, czując się w
miarę bezpiecznie.
POV Justin
Nie ma to jak kolejny dobry pomysł. Uśmiechnąłem się, podążając
do kabiny obok. Wszedłem na toaletę i spojrzałem na nią z góry.
Siedziała na podłodze opierając się o ścianę.
-Może
i nie dam rady...- powiedziałem, na co ona szybko spojrzała w moją
stronę. Widziałem po jej minie, że nie wyjdzie. Przeszedłem górą,
przez ścianę kabin. Dziewczyna ze strachem na mnie spojrzała.
Dlaczego ona się tak mnie boi? Może
dlatego, że rzuciłeś ją o szafki, wtargnąłeś do jej domu i
prawie zgwałciłeś?... A no i jeszcze poszedłeś za nią do szkolnej łazienki.-
powiedział głos w mojej głowie. Anne szybko wstała z zimnych
płytek i wyszła z kabiny. Po chwili zrobiłem to samo. Do łazienki
weszła Scarlett.
-Sorry...- powiedziała speszona.-róbcie to co przed chwilą, ja już
nie przeszkadzam.- na jej twarzy był bardzo widoczny rumieniec.
Wyszła trzaskając drzwiami. Spojrzałem w stronę Anne, wydawała
się być zamyślona. Pstryknąłem palcami przed jej twarzą.
Wzdrygnęła się, po czym spojrzała na mnie.
-To co, między nami okej?- zapytałem z uśmiechem. Dziewczyna nie
odwzajemniła mojego gestu. Podszedłem bliżej i chciałem zamknąć
ją w swoim uścisku. Ona tylko odsunęła się, biorąc swoją
torbę. Nie patrząc na mnie wyszła ze szkolnej łazienki. Pobiegłem
za nią, ale jak na złość na korytarzach były tłumy.
Przepychałem się między ludźmi. Dałem sobie spokój, poszedłem
do mojej szafki. Wpisałem kod, rozglądając się. Zauważyłem ją,
gdybym się odwrócił stałaby naprzeciwko mnie. Zamknąłem po
cichy drzwiczki. Obszedłem dziewczynę łukiem, zaczynając iść
jak gdyby nigdy nic w jej stronę. Jakbym wcześniej mnie tu nie
było. Podchodząc do jej szafki, sprawdziłem czy nie ma rąk w
środku. Nie miała. Zamknąłem z hukiem jej szafkę. Pisnęła
przerażona, trzęsąc się. Po woli przekręcając głowę, jej
wzrok skrzyżował się z moim. Jej śliczne brązowe oczy zaszkliły.
Zadzwonił dzwonek, na co dziewczyna szybkim krokiem wyminęła mnie.
Uśmiechnąłem się pod nosem, teraz matematyka, czyli znów mam
lekcje z Anne.
To jest okropnę.
OdpowiedzUsuńTo co Justin robi jest okropnę.
Biedna Anne.
A pro po Davida.
Wydaje mi się, że on jest jej bratem.