niedziela, 11 października 2015

One-shot 2

One-shota dedykuję Monice: Moniczka:-)
-Justin, no proszę.- zrobiłam minkę w stylu kota ze Shreka.
-Nie.- pokręcił głową.
-Proszę... ładnie proszę.- mówiłam cały czas się uśmiechając.
-Ehh... i co ja z tobą mam?- westchnął i mnie przytulił.
-Czyli się zgadasz?- dopytywałam.
-Tak.- zaśmiał się. Chwilkę jeszcze się przytulaliśmy, po czym poszliśmy do mojego pokoju. Chłopak siadł na łóżku, no dobra „siadł” to złe określenie... walnął się na moje łóżko. Ja za ten czas poszłam zmienić ubranie.

Wyszłam z łazienki, zastając grającego na komórce blondyna. Odchrząknęłam dość głośno, by zwrócić na siebie uwagę.
-Idziemy?- spytałam podekscytowana.
-Spoko.- wstał. Wziął mnie za rękę i wyszliśmy z pokoju, a później z domu. Justin wsiadł na miejsce kierowcy, ja zaś siadłam obok niego. Włączyłam radio i po krótkiej chwili śpiewaliśmy wesoło piosenki. Około 20 minut później byliśmy na parkingu przy Oxford Street. Niedawno dostałam pieniądze od Jaspera i postanowiłam zaszaleć. Wyszłam szybko z samochodu, jeszcze przed Justinem. Ruszyłam przed siebie rozglądając się dookoła. Blondyn musiał za mną biec, by móc mnie dogonić.
-Może trochę zwolnisz.- zaśmiał się.-Mamy przecież cały dzień.
-No dobra.- zwolniłam kroku. Pierwszym sklepem, do którego weszliśmy był „New Look”. Kochałam kupować tu sukienki i bluzki. Podeszłam do pierwszej, która rzuciła mi się w oczy. Była błękitna w czarne kwiatki. Wzięłam swój rozmiar i poszłam szukać dalej. Justin jak to on miał w zwyczaju, poszedł wybierać mi bieliznę. Wybrałam sobie jeszcze granatową sukienkę na ramiączkach, bufiastą fioletową spódnice i czarne trampki. Skierowałam się do przymierzalni. Zaczęłam od sukienki... zdecydowanie lepiej wygląda na manekinie. Wzięłam się za spódniczkę... pogrubia mnie. Z grymasem przymierzyłam buty... chociaż one są dobre. Zdecydowałam się wziąć same trampki. Wychodząc z przymierzalni zostałam przytrzymana przez Justina. Podał mi seksowną miętowo-białą bieliznę.
-Serio?- zapytałam podnosząc jedną brew.
-Serio.- przytaknął szczerząc się. Głupek...-pomyślałam. Z westchnieniem weszłam z powrotem do przymierzalni. Przyjrzałam się jeszcze raz kompletowi, po czym przyłożyłam do ciała. Wpatrywałam się w swoje odbicie lekko przekręcając głowę w prawo. Próbowałam wyobrazić sobie siebie w tym. Spojrzałam na rozmiar... no niby mój, ale wygląda na mniejszy. Raz kozie śmierć. Wzięłam bieliznę do koszyka, w którym były już buty. Wyszłam po raz kolejny, z tej samej przymierzalni. Po sekundzie blondyn zjawił się przy mnie, był zdezorientowany. Oglądał mnie od góry do dołu.
-Czemu nie masz na sobie seksownej bielizny?- spytał zawiedziony. Zachichotałam z jego miny, w tym momencie miał komiczny wyraz twarzy.
-Jak się w nią wcisnę to ci się w niej pokarze.- zaproponowałam szeroko się uśmiechając. Chłopak westchną, powoli kiwając głową na zgodę. Zapłaciłam przy kasie. Następnym sklepem była Zara, w której kochałam kupować wszelkiego rodzaju spodnie i sukienki. Na pierwszy rzut padła biała koronkowa sukienka, którą sam Justin mi pokazał. Brązowooki miał niezły gust. Rozejrzałam się po całym pomieszczeniu. Mój wzrok automatycznie zatrzymał się na leginsach w landrynkowy wzorek. Podbiegłam do niego w takim tempie, jakby była to ostatnia sztuka w całym Londynie, w dodatku w moim rozmiarze. Weszłam do przymierzalni i ubrałam się w sukienkę. Była naprawdę ładna, a na mnie nie wyglądała tak źle... w sumie była idealna. Wzięłam ją do koszyka i przymierzyłam spodnie. Bardzo mi się podobały, w szczególności z tym wzorkiem. Wyglądałam przyzwoicie, więc ją również wpakowałam do koszyka. Zapłaciłam i wyszłam razem z Justinem ze sklepu. Była 15:56, przez te zakupy trochę zgłodniałam. Weszliśmy do McDonalda, ja zamówiłam sobie 2 for U, a chłopak McWrapa z colą. Po zjedzeniu, postanowiliśmy wrócić do domu. Zmęczyłam się, cóż Oxford Street nie jest krótką ulicą. Przypomniałam sobie, że lodówka w domu świeci pustkami. Wsiedliśmy do auta i pojechaliśmy w stronę mieszkania, zahaczając o supermarket. Z dwiema dużymi siatami wpakowałam się przez drzwi wejściowe. Zdyszana położyłam siatki na blacie kuchennym, rozpakowałam jedzenie. Zawróciłam do salonu, odnalazłam wzrokiem Justina, który oglądał jakiś mecz. Zabrałam torebki z nowo zakupionymi ciuchami i zaniosłam do swojego pokoju. Postanowiłam zrobić popcorn, pod czas pstrykania przyglądałam się brązowookiemu. Ze zdenerwowanie przygryzał dolną wargę i trzymał zaciśnięte ręce w pięści na kolanach. Ehh... nigdy nie byłam dobra w żadnym sporcie, do tego nie znam żadnych drużyn, ani piłkarzy. Przesypałam zrobioną kukurydzę do miski i ruszyłam w stronę chłopaka. Usiadłam obok niego i przelotnie spojrzałam na telewizor. Anglia przeciwko Polsce*. Obserwowałam grę, mężczyzn, którzy ganiali za piłką. Ehh... ja rozumiem piwo i imprezy, ale to? To głupie, przynajmniej dla mnie.
-GOL!- z zamyślenia wyrwał mnie okrzyk radości blondyna. Zdezorientowana spojrzałam na ekran, na którym pokazana była radość Anglików. Gdy pierwsza połowa skończyła się wynik był taki sam, dzięki czemu Justin był bardzo szczęśliwy. 1:0 dla czarno-niebieskich. Spojrzałam na chłopaka, który również mi się przyglądał. Przybliżył się i już po chwili... zaczął bezlitośnie łaskotać.
-J-justnnn proszzze, prze-przestań!- darłam się w niebo głosy. Chłopak chichocząc przestał i pocałował mnie w czubek nosa. Z wielkim uśmiechem oglądałam drugą połowę. W pewnym momencie to Polacy strzelili gola. Mam pewien pomysł.
-GOL!- wydarłam się podskakując i klaszcząc rękami, jak dziecko, które właśnie dostało wymarzoną zabawkę.
-Osz ty, przeciwko swoim?- warknął zabawnie chłopak i ruszył w moją stronę. Ja z piskiem wbiegłam na górę uciekając przed nim. Uciekłam do pokoju Meggie. Rozejrzałam się szybko po pokoju i za kryjówkę obrałam sobie garderobę. Weszłam między ubrania i czekałam. Justin wszedł do pokoju, słyszałam jak chodził po nim. Usłyszałam kłapnięcie drzwiami, niepewnie wyszłam z pomieszczenia na ubrania. Zamknęłam za sobą cicho drzwi. Gdy nagle...
-BUU!
-Aaa! Rzesz... JUSTIN! Głupku!- ale mnie wystraszył. Chłopak jedynie się zaśmiał i pociągnął z powrotem do salonu. Oglądaliśmy Harrego Pottera cały czas się przytulając.
**
*- ten mecz odbył się w 2012 roku.

**
O MÓJ BOŻE! JEJU! NIE WIERZE, PRZYBYŁO MI PONAD 4000 WYŚWIETLEŃ! O MAMUNIU! KOCHAM WAS! Anka ogarnij się... nie jednak nie mogę! Do tego doszło ok. 11 komentarzy! Bardzo wam dziękuję i przepraszam, że to nie jest wyczekiwany przez was rozdział. Mam remont w domu i pisanie go jest trudne.