sobota, 26 września 2015

Rozdział 17 "Pamięć potrafi zawieść"

POV Anne
Obudziłam się i od razu spróbowałam się podnieść. Niestety spałam na podłodze... pod łóżkiem, przez co walnęłam głową w spód mebla. Jęknęłam i wyczołgałam się. Wstałam i rozejrzałam się po pomieszczeniu. Był to pokój jakiegoś chłopaka. Był w kolorach: biały i czarny. Na ścianach były zawieszone trzy deskorolki. Dopiero teraz zobaczyłam, że ktoś leży na łóżku. Podeszłam bliżej, był to Justin. Zakryłam ręką usta, by powstrzymać śmiech. Spał z ręką zwisającą po lewej stronie i nogą po prawej. Miał lekko rozchylone wargi, dzięki czemu mogłam zobaczyć jak miarowo oddychał. Do tego wszystkiego dochodziła poduszka znajdująca się przy jego nogach i nieład na głowie. Nie mogłam się powstrzymać i cicho zachichotałam. Spojrzałam na okno, zobaczyłam tam Jackoba, który spał na parapecie. Był zwinięty w kulkę i wyglądał tak dziecinnie. Zauważyłam drzwi, zapewne prowadziły do łazienki. Otworzyłam je i od razu wywróciłam się. Powoli podniosłam się na łokciach i zdezorientowana spojrzałam za siebie. Pod drzwiami spał Weyne. No to nieźle zabalowaliśmy. Stanęłam na nogi i podeszłam do umywalki. Przemyłam twarz i spróbowałam zmyć makijaż, który pod czas imprezy trochę mi się zepsuł. Gdy skończyłam wyszłam z łazienki, przeszłam przez pokój wczorajszego gospodarza. Chciałam wyjść z sypialni, ale drzwi były zamknięte. Po prostu super!- skomentowałam w głowie. Wyszłam na balkon, przypomniało mi się jak Justin skoczył z mojego balkonu. Tu była podobna wysokość, jednak ja nim nie jestem i nie skoczę za nic. Zimne powietrze pobudziło moje myślenie. Do głowy naleciało jedno ważne pytanie. Jak ja się znalazłam w tym pokoju? I dlaczego z nimi? No dobra to są dwa pytania, ale to nie ma różnicy. Potarłam ramiona, na dworze było naprawdę chłodno i mimo, że miałam na sobie sweterek, to nadal było mi zimno. Wróciłam do środka domu i zamknęłam za sobą drzwi balkonowe. Podeszłam do drzwi wyjściowych, które aktualnie były zamknięte. Odwróciłam się do nich plecami i zsunęłam się na podłogę. Westchnęłam ciężko i przeczesałam włosy ręką. Jeszcze raz rozejrzałam się po pokoju. Zauważyłam nad biurkiem naścienny czarny zegarek. Była 10:42, zaraz... przecież dzisiaj poniedziałek! Natychmiastowo się podniosłam i nie wiedziałam co zrobić. Postanowiłam zbudzić któregoś z chłopaków. Podeszłam do Jack'a i po chwili szturchnęłam go. Zielonooki jedynie mruknął coś pod nosem i prawie spadając z parapetu, przekręcił się na drugi bok. Rozczarowana skierowałam się w stronę łazienki i tym razem szturchnęłam Weyn'a. Niestety on nawet nie drgnął, kucnęłam przy nim i zaczęłam nim potrząsać. Chłopak jedynie wyjęczał: "Mamo daj mi się wyspać". No po prostu super. Przewróciłam oczami i podeszłam do łóżka. Ostatnia deska ratunku. Pochyliłam się nad nim.
-Justin.- szepnęłam nad jego uchem. Wydawało się, że blondyn nic nie zrobi. Odsunęłam się i już miałam wrócić pod drzwi. Gdy chłopak złapał mnie za nadgarstek, szybko przyciągnął mnie do siebie tak, że po sekundzie byłam w jego ramionach. Nie wiedziałam, czy zrobił to specjalnie, czy przez sen. Zarumieniłam się i odchrząknęłam cicho. Byłam do niego tyłem, więc nie wiedziałam, czy ma otwarte oczy. Przełknęłam ciężko ślinę i spróbowałam się wyswobodzić z uścisku.
-Już uciekasz?- jego gorący oddech na mojej szyi sprawił, że zadrżałam.
-Chciałabym, ale drzwi są zamknięte.- mruknęłam. Chłopak cicho westchnął, czułam, że schował twarz w moje włosy. Nie ukrywam, że było to przyjemne, ale nieco niekomfortowe. Usłyszałam jak ktoś podnosi się niezdarnie z podłogi. Skierowałam wzrok w stronę łazienki, Weyne przytrzymywał się futryny, widać było na pierwszy rzut oka, że miał niezłego kaca. Właśnie, czemu ja nie mam kaca? To dziwne, a najgorsze, że większości domówki nie pamiętam. Chłopak spojrzał w moją i Justina stronę. Mimo jego złego samopoczucia, cwanie się uśmiechnął. Moje policzki przybrały różowy kolor. Weyne miał już coś powiedzieć, gdy nagle usłyszeliśmy bardzo głośny huk. Justin natychmiast usiadł, a że nadal byłam przez niego przytulana, również byłam zmuszona siąść.
-Ałł.- zawył poszkodowany Jackob. Cicho zachichotałam, mogłam usłyszeć, że Weyne i Justin także się śmieją. Korzystając z okazji wyswobodziłam się z uścisku.
-Weyne, czy mógłbyś otworzyć drzwi?- spytałam niezręcznie, po czym spuściłam wzrok na bose stopy. Zaraz co?! Gdzie są moje buty?! Wzięłam w zęby dolną wargę. Rozejrzałam się po pomieszczeniu nadal nie podnosząc wzroku. Poczułam jak ktoś oplata mój brzuch i przyciąga do siebie. Dokładnie poznałam ten zapach. To był Justin, który po dłuższej chwili położył głowę na moim ramieniu. Wpatrywałam się w łóżko, a raczej w moje buty, które były pod nim. Słyszałam jak Weyne przeklina pod nosem. Zapewne nie mógł znaleźć klucza, westchnęłam zdezorientowana. Justin przyjemnie jeździł palcami po moim brzuchu, to było takie przyjemne. Nie wiem, czy on wie jaką przyjemność tym mi sprawia.
-Jak ci się podobała impreza?- spytał. Postanowiłam, że skłamię. Może czegoś się dowiem, gdy im powiem, że wszystko pamiętam. Musiałam tylko poczekać na odpowiedni moment.
-Bardzo.
-Cieszę się, a co najbardziej ci się podobało?- dalej wypytywał. Chwilę się zastanawiałam, po czym odpowiedziałam.
-W sumie to wszystko było fajne.- uśmiechnęłam się. Taa... wszystko co pamiętam, czyli pyszny, kolorowy drink. I koniec. Chłopak podniósł głowę.
-A pamiętasz co tu się działo?- spytał. I teraz przyszedł ten moment.
-Oczywiście.- uśmiechnęłam się, chciałam, żeby to wyglądało na to, że sobie wspominam chwile, których tak naprawdę nie pamiętam. Chłopak od razu zabrał ręce, zdezorientowana odwróciłam się w jego stronę. Był zawiedziony, odwrócił wzrok, by później znowu na mnie spojrzeć.

Zaczęłam ciężej oddychać, blondyn spojrzał na chłopaków. Zapomniałam, że oni są nadal w sypialni. Justin powrócił do mnie, nasze spojrzenia skrzyżowały się. Był zły.
-Jeżeli wydasz nas policji inaczej porozmawiamy.- warknął, zmarszczyłam brwi. Gdzie się podział ten słodki chłopak, który przed chwilą mnie czule przytulał?
-D-dlaczego miałabym to zrobić?- zająknęłam się, nie wiem co siedziało wczoraj. Po za tym bałam się tej wersji brązowookiego.
-Nie wiem, czy wiesz, ale to nie jest do końca legalne.- po plecach przebiegł mnie dreszcz. Zrezygnowana westchnęłam, po czym wzięłam dużo powietrza. Ten plan miał inaczej wyglądać. Mieli mi powiedzieć co się stało, a nie sprawić by w mojej głowie pojawiło się jeszcze więcej pytań. Justin podszedł do mnie tak, że między nami było niecałe dziesięć centymetrów. Przeszywał mnie swoim wzrokiem, nie powiem... chwilę to trwało. Zaśmiał się sarkastycznie, po czym znowu spoważniał. Byłam zdezorientowana i czułam się niepewnie. Nie miałam pojęcia o co może im chodzić... a może i jednak wiem. Z tego co zrozumiałam to chyba się domyślił, że kłamię. Nerwowo rozejrzałam się po pokoju, w celu poszukiwania innego wyjścia. Okno! Jak na moje „szczęście”, chłopaki kłócili się, bo rozmową raczej tego bym nie nazwała, przy oknie. Spojrzałam w stronę otwartych drzwi do łazienki. Coś małego przykuło moją uwagę. Zmrużyłam oczy, by wyostrzyć wzrok. To był srebrny klucz! To oczywiste, przecież Weyne spał w łazience! Ale ja jestem głupia.- skarciłam się w myślach. Spojrzałam na chłopaków, na szczęście nie zwracali na mnie uwagi. Starałam się jak najciszej podejść do klucza. Niestety podłoga w sypialni zaskrzypiała... i po co ja jadłam wczorajszy obiad?! Do łazienki brakowało mi zaledwie czterech kroków. Jackob zauważając to, zamknął mi drzwi przed nosem. A co jakby chciało mi się siku, to co?! Właśnie! To jest pomysł!
-A ty dokąd?- syknął Jack. Przełknęłam ślinę, by zaprzestać drżeniu mojego głosu.
-D-do łazienki.- uśmiechnęłam się jak najbardziej naturalnie potrafiłam. Chłopak speszył się i przepuścił do pomieszczenia z prysznicem. Weszłam, po czym zamknęłam się. Wzięłam klucz i rozejrzałam się po łazience. Wcześniej się jej nie przyglądałam, a teraz mam na to chwilkę. Podłoga była wyłożona kafelkami w kolorze kawy z mlekiem, trzy ściany były białe, a czwarta w kolorze płytek. Na wyróżniającej się ścianie wisiała umywalka, a pod nią było dużo szafek. Nad umywalką wisiało piękne duże lustro. W pomieszczeniu był również prysznic, w którym można było siąść, czy puścić muzykę. Też chcę taką kabinę.- uśmiechnęłam się. Prócz tego była jeszcze toaleta, do której podeszłam. Spuściłam wodę, by chłopaki myśleli, że na serio robiłam siku. Podeszłam do umywalki i umyłam ręce, po czym wróciłam do sypialni. Klucz schowałam do kieszeni bluzy. Justin podszedł do mnie, po moich plecach przeszły ciarki.
-Nie ładnie tak kłamać.- nachylił się nade mną. Mimo, że starałam nie patrzeć w jego tęczówki, jego karmel po prostu mnie pochłaniał.
-Nie wiem o co ci chodzi.- wydukałam. Chłopak zaśmiał się, a w jego oczach pojawiły się iskierki rozbawienia.
-Domyśliłem się, że nie wiesz, ale wiesz, że to daje mi przewagę? Mogę po prostu opowiedzieć ci jakąś historyjkę, a ty i tak nie będziesz wiedziała, czy żartuję, czy mówię najszczerszą prawdę.- powiedział. No i miał mnie...

**
Tak wiem... długo nie było rozdziału, przepraszam. Rodzice odcięli mnie od neta... no może nie do końca, ale dziennie mogę być godzinę na komputerze. Przepraszam też, że ten rozdział jest do dupy. Ale cóż raz się zdarza taki, raz inny. Od razu uprzedzam, że rozdział nawet może się pojawić za miesiąc. Za wszystko jeszcze raz przepraszam.

niedziela, 6 września 2015

Rozdział 16 "Niezła domówka"

POV Anne
Siedziałam w swojej garderobie szukając dla siebie stroju, w którym mogłabym pójść na domówkę, do Weyn'a. Wstałam niezdarnie i podeszłam do ubrań po prawej stronie, były schludnie powieszone na wieszakach. Wzięłam do rąk granatową koszulę z krótkim rękawkiem. Westchnęłam i odwiesiłam koszulę na miejsce, przecież nie pójdę na imprezę, jak na rozpoczęcie, czy zakończenie roku szkolnego. Szukałam dalej. Znalazłam śliczną, kremowo-czarną sukienkę... zaraz nie przypominam sobie, żebym taką posiadała. No tak... za pewne jest Meggie, tylko jak ona się znalazła w mojej garderobie? Nie ważne, wstałam i skierowałam się do pokoju Meg, zabierając ze sobą jej zgubę. Gdy weszłam do jej azylu, coś na mnie spadło, podniosłam to „coś” z głowy. To był zielony sweterek z pandą. Spojrzałam na środek pokoju i zastałam tam, zapewne pół ciuchów z jej garderoby. Ze zdziwieniem patrzyłam jak kolejne ubrania, dosłownie wylatują zza brązowych drzwi.
-Meggie?- zapytałam dziwnie, rzadko się zdarzało coś takiego.
-Hmm?- mruknęła nawet na mnie nie patrząc. Przewróciłam oczami.
-Co ty robisz?- usiadłam obok swojej przyjaciółki.
-Wiesz... szukam czegoś...- chodziła zdenerwowana po całym pomieszczeniu.
-Czego dokładniej?- zapytałam zaciekawiona, dziewczyna odwróciła się i spojrzała na kremowo-czarną sukienkę.
-Tej sukienki!- wydarła się, po czym podbiegła do mnie i mocno mnie przytuliła.-Gdzie ją znalazłaś? Tyle jej szukałam.
-To już moja słodka tajemnica.- zaśmiałam się, wiedziałam, że nie lubi tajemnic, a w szczególności, gdy je znam tylko ja. Lubie się z nią drażnić. Oddałam jej kieckę i poszłam do swojego pokoju. Już widzę, jak główkuje nad tym, gdzie była. Weszłam jeszcze raz do swojej garderoby i już wiedziałam co ubiorę. Z uśmiechem skierowałam się do łazienki, umyłam zęby i wzięłam kojącą kąpiel z udziałem malinowej piany. W samym ręczniku zaczęłam rozczesywać włosy, wysuszyłam, by później wyprostować i uczesać w najzwyklejszego koka. Nałożyłam na policzki trochę różu, pomalowałam rzęsy i maznęłam usta matową, wiśniową szminką. Byłam zadowolona z mojego lekkiego makijażu. Wytarłam się do końca i ubrałam we wcześniej wybrany komplet.

POV Meggie
Nawet teraz, robiąc sobie kreski eyelinerem, główkowałam na temat mojej sukienki.

Ubrana i umalowana spojrzałam na zegarek naścienny w brązowej obramówce, w moim pokoju. Była już 19:47, a może dopiero? Słyszałam głośnią muzykę z domu obok. Zeszłam na dół i dobrze, że tam byłam, bo pewnie nie usłyszałabym pukania do wejściowych drzwi. Podeszłam do nich i je otworzyłam. Z uśmiechem wpuściłam Davida do środka. Przypomniałam sobie nasze ostatnie spotkanie w przedpokoju, oczywiście jak to ja, zarumieniłam się. Chwilę staliśmy ukradkiem na siebie zerkając, odchrząknęłam i przywitałam się.
-Hej.
-Cześć.- odpowiedział lekko się uśmiechając.-Ślicznie wyglądasz.- dodał, a ja cicho powiedziałam „dzięki”. Na całe szczęście przybiegła do nas Anne, wyglądała naprawdę ładnie.
-No hej.- powiedziała szeroko się uśmiechając i oto mi chodziło. Bardzo chciałam, żeby była szczęśliwa.
-To co, idziemy? Nic się nie stanie, jak przyjdziemy wcześniej.- zaproponował David, a my tylko przytaknęłyśmy. Przeszliśmy przez nasze podwórko na chodnik, z chodnika na parcele Weyn'a. Otworzyłam bramkę, za mną wszedł David, a za nim niepewnie Anne. Wzięłam ją pod ramię i posłałam pocieszający uśmiech. To jej pierwsza impreza, coś czuję, że będzie ciężko, ale damy sobie radę. Zawsze dajemy. Zapukaliśmy do drzwi, co było głupie, ponieważ było tak głośno, że sama nie słyszałam swoich myśli. Gdy miałam otworzyć, jakaś dziewczyna mnie uprzedziła otwierając z drugiej strony. Zielonooka blondynka o skąpym stroju wyminęła nas i poszła na przód domu, gdzie było równie dużo ludzi co w środku. Dziewczynie słabo to szło, gdyż była nieźle wstawiona. Wywróciłam oczami i ciągnąc za sobą Ann, weszłam do przedpokoju. Musiałam się sporo po przepychać, by dostać się do salonu. Kątem oka zauważyłam jak moja przyjaciółka krzywi się i zatyka nos. Nie dziwię jej się, nie dość, że jest tu dużo spoconych nastolatków, to jeszcze smród papierosów i innych używek. No cóż, musi się przyzwyczaić. Mój wzrok napotkał chłopaków, którzy właśnie zwalniali kanapę. Od razu ruszyłam w tamtą stronę. Wygodnie usiadłam na meblu, po mnie zrobiła to również Anne.
-Co powiecie na drinka?- zaproponował David, oczywiście krzyczał, bo gdyby mówił normalnym tonem na pewno nie usłyszałby samego siebie.
-Chętnie.- odpowiedziałam za mnie i Ann, widziałam, że piwnooka zamierza odmówić, ale nie zdążyła, gdyż David był już przy mini domowym barku. Po kilku sekundach chłopak przyszedł niosąc trzy niebieskie drinki.
-Dla pięknych dam, Blue Hawaiian Colada.- mówiąc to podał nam po jednym, a sam zaczął sączyć swojego przez słonkę. Ten drink był tak cholernie dobry, że to prawie nie możliwe. W moim żołądku poczułam przyjemne ciepło od razu zrobiłam się odważniejsza. Poczekałam aż piwnooki dokończy koktajl alkoholowy, po czym natychmiastowo wstałam i porwałam go na parkiet. Tańczyliśmy do klubowej muzyki zatracając się w niej, do tego dochodziły przerwy na kolejne i kolejne kolorowe trunki.
POV Anne
Po prostu zarąbiście zostałam sama siorbiąc końcówkę swojego drinka. Był naprawdę dobry, postanowiłam wstać i poprosić o jeszcze jednego. Plan wcieliłam w życie i zamówiłam kolejny raz niebieskie wysokoprocentowe picie. Po trzecim drinku poszłam poszukać kogoś ciekawego. Oczywiście nie za bardzo mi się to udawało, miałam rozmazany wzrok, do tego dym, który się unosił w zapewne całym domu, nie pomagał. Starałam się utrzymać w pionie, niestety moja równowaga mnie zawiodła i przewróciłam się na kogoś, mogłam wyczuć, że to był chłopak. Na szczęście miał refleks i nie wylądowaliśmy na twardych panelach. Spojrzałam na niego i już poznałam Jackob'a, po jego słynnych loczkach. Rzuciłam się na niego zamykając w uścisku. Wyczułam ostry, drażniący nos zapach papierosów i czegoś czego dawno nie czułam. Odsunęłam się i spojrzałam mu w oczy, po czym pociągnęłam na górę. Niestety ktoś nam to uniemożliwił, był to jak mi się zdaje Weyne z Justin'em. Z mojej twarzy nie schodził uśmiech. Chłopaki dziwnie na mnie patrzyli, nie tylko Weyne i Justin, ale i Jackob. Zaczęłam coraz mocnej ciągnąć Jack'a na górę. W trójkę zmierzyli się wzrokiem i weszliśmy wszyscy na górę. Ucieszona weszłam do pierwszego pokoju, niestety był zajęty przez parę, chyba nie muszę wam mówić, co tam się działo. Natychmiastowo wybuchłam niepohamowanym śmiechem, można to było usłyszeć, gdyż na piętrze było ciszej, może nie mocno, ale jednak. Loczek, bo tak postanowiłam nazwać mojego przyjaciela, wyciągnął mnie siłą z zajętego pokoju. Przeszliśmy jeszcze trochę korytarza, gdy w końcu doszliśmy do jego końca, gdzie były czarne drzwi. Weyne otworzył drzwi kluczem, po czym zostałam wprowadzona do tego pokoju, na końcu organizator imprezy zamknął za nami drzwi. Nie mogłam się doczekać, więc skierowałam się na łóżko i po prostu się na nie walnęłam. Oni tylko o czymś gadali.
POV Justin
Zszedłem z góry na dół do salonu, prowadząc rozmowę z gospodarzem. Spostrzegłem Jack'a z jakąś dziewczyną, gdy podeszliśmy bliżej nie mogłem uwierzyć własnym oczom. Jackob był z Anne! A do tego jak ona cholernie, seksownie wygląda. Co on jej zrobił? Albo raczej co ja brałem, że mam aż takie halucynacje? Spojrzałem dziwnie na dziewczynę, która prubowała zaciągnąć mojego przyjaciela na piętro. Kiwnąłem chłopakom głową na znak, że idziemy pogadać na górę. Skierowaliśmy się do sypialni Weyn'a, którą zawsze miał zamkniętą pod czas domówek. Dziewczyna nie wiedząc co zrobić położyła się na łóżko. Postanowiłem zostawić ją na razie w spokoju, jest nieźle wstawiona.
-Stary, co ty jej zrobiłeś?- spytał jako pierwszy Weyne.
-Ja nic. Ona na mnie wpadła, gdy już taka była.- tłumaczył się.
-Co my teraz z nią zrobimy?- spytałem zerkając na dziewczynę, która próbowała liczyć swoje palce u rąk. Była tak skupiona, że zachciało mi się śmiać, ale to powstrzymałem i tylko pozwoliłem na mały uśmiech. Podszedłem do Anne i już chciałem coś powiedzieć, gdy piwnooka wstała, ominęła mnie i poszła do Jackob'a. Super, woli go ode mnie... Zaraz co?!- potrząsnąłem głową i podszedłem do okna, które otworzyłem.
-Proszę daj mi tylko raz.- usłyszałem za sobą. Zdziwiony odwróciłem się i zobaczyłem klęczącą przed moim przyjacielem dziewczynę. Zaśmiałem się z jej pozycji.
-Nie rozumiem.- powiedział zdezorientowany Jack. W sumie nie dziwię się mu, sam nie wiem o co jej chodzi.
-Powiedz w prost, skarbie. - podszedłem i kucnąłem koło niej.
-No wiesz...- uśmiechnęła się.
-Nie wiem, dlatego pytam. - zaśmiałem się, po czym usiadłem przy niej. Chłopaki postąpili jak ja, dziewczyna po jakimś czasie też siadła.
-Chcę jednego małego, nikłego zaciągnięcia się marihuaną. - powiedziała szczerząc się. Natychmiast spojrzałem na przyjaciela, kurwa, jak mógł jej powiedzieć?! Po chwili wpatrywania się w niego, zauważyłem, że chłopak również nie wie jak brązowowłosa się dowiedziała, czym się zajmujemy.
-Skąd to wiesz? - spytałem zdziwiony.
-Wyczułam. - wzruszyła ramionami. - To co mogę, czy nie?
Zrobiła taką słodką minę, że trudno było jej odmówić. Wyciągnąłem zrobionego wcześniej jointa i odpaliłem zapalniczką. Zaciągnąłem się pierwszy, po czym przekazałem Anne. Zadziwiająco łatwo jej poszło, a nawet sprawiało jej to przyjemność. Podała dalej do Weyn'a, a on do Jack'a. Wypaliliśmy całego blanta, teraz zabawa była przednia w szczególności, że my byliśmy przyzwyczajeni w porównaniu do piwnookiej. Dziewczyna leżała na podłodze wpatrując się w sufit.
-Co tam Anne? - spytałem próbując być poważnym, ale jej wychodziło to lepiej.
-Cicho! Sean właśnie wyznaje miłość Eleonor.- powiedziała przykładając palec do ust. Nie wytrzymałem i po prostu zwijałem się ze śmiechu.
-Chłopaki, dlaczego mam pod łóżkiem białą ośmiornicę?- spytał Weyne wytrzeszczając oczy. Wstałem wycierając oczy z łez, oczywiście łzy były ze śmiechu. Spojrzałem na drzwi, po których spływała różnokolorowa farba. Na bank chce mieć takie coś w pokoju.
-Aaaaa! Chłopaki mam proste włosy! Dlaczego?!- Jack stał przed lustrem dotykając swoich węży.
-Ja bym lepiej uważał na węże. - zaśmiałem się.
-Nie znacie się. Przecież on ma na głowie białą ośmiornicę spod łóżka. - powiedział Weyne.
-Ale wy głupi, przecież on jest łysy.- stwierdziła dziewczyna odwracając wzrok od sufitu pokrytego świecącą, zieloną mazią.
**
Jak myślicie czy Justin wygra zakład w takim stanie? Ja już mam to zaplanowane, ale wy możecie główkować.

Ps. Zapraszam do zakładki "kontakt" :)