niedziela, 6 września 2015

Rozdział 16 "Niezła domówka"

POV Anne
Siedziałam w swojej garderobie szukając dla siebie stroju, w którym mogłabym pójść na domówkę, do Weyn'a. Wstałam niezdarnie i podeszłam do ubrań po prawej stronie, były schludnie powieszone na wieszakach. Wzięłam do rąk granatową koszulę z krótkim rękawkiem. Westchnęłam i odwiesiłam koszulę na miejsce, przecież nie pójdę na imprezę, jak na rozpoczęcie, czy zakończenie roku szkolnego. Szukałam dalej. Znalazłam śliczną, kremowo-czarną sukienkę... zaraz nie przypominam sobie, żebym taką posiadała. No tak... za pewne jest Meggie, tylko jak ona się znalazła w mojej garderobie? Nie ważne, wstałam i skierowałam się do pokoju Meg, zabierając ze sobą jej zgubę. Gdy weszłam do jej azylu, coś na mnie spadło, podniosłam to „coś” z głowy. To był zielony sweterek z pandą. Spojrzałam na środek pokoju i zastałam tam, zapewne pół ciuchów z jej garderoby. Ze zdziwieniem patrzyłam jak kolejne ubrania, dosłownie wylatują zza brązowych drzwi.
-Meggie?- zapytałam dziwnie, rzadko się zdarzało coś takiego.
-Hmm?- mruknęła nawet na mnie nie patrząc. Przewróciłam oczami.
-Co ty robisz?- usiadłam obok swojej przyjaciółki.
-Wiesz... szukam czegoś...- chodziła zdenerwowana po całym pomieszczeniu.
-Czego dokładniej?- zapytałam zaciekawiona, dziewczyna odwróciła się i spojrzała na kremowo-czarną sukienkę.
-Tej sukienki!- wydarła się, po czym podbiegła do mnie i mocno mnie przytuliła.-Gdzie ją znalazłaś? Tyle jej szukałam.
-To już moja słodka tajemnica.- zaśmiałam się, wiedziałam, że nie lubi tajemnic, a w szczególności, gdy je znam tylko ja. Lubie się z nią drażnić. Oddałam jej kieckę i poszłam do swojego pokoju. Już widzę, jak główkuje nad tym, gdzie była. Weszłam jeszcze raz do swojej garderoby i już wiedziałam co ubiorę. Z uśmiechem skierowałam się do łazienki, umyłam zęby i wzięłam kojącą kąpiel z udziałem malinowej piany. W samym ręczniku zaczęłam rozczesywać włosy, wysuszyłam, by później wyprostować i uczesać w najzwyklejszego koka. Nałożyłam na policzki trochę różu, pomalowałam rzęsy i maznęłam usta matową, wiśniową szminką. Byłam zadowolona z mojego lekkiego makijażu. Wytarłam się do końca i ubrałam we wcześniej wybrany komplet.

POV Meggie
Nawet teraz, robiąc sobie kreski eyelinerem, główkowałam na temat mojej sukienki.

Ubrana i umalowana spojrzałam na zegarek naścienny w brązowej obramówce, w moim pokoju. Była już 19:47, a może dopiero? Słyszałam głośnią muzykę z domu obok. Zeszłam na dół i dobrze, że tam byłam, bo pewnie nie usłyszałabym pukania do wejściowych drzwi. Podeszłam do nich i je otworzyłam. Z uśmiechem wpuściłam Davida do środka. Przypomniałam sobie nasze ostatnie spotkanie w przedpokoju, oczywiście jak to ja, zarumieniłam się. Chwilę staliśmy ukradkiem na siebie zerkając, odchrząknęłam i przywitałam się.
-Hej.
-Cześć.- odpowiedział lekko się uśmiechając.-Ślicznie wyglądasz.- dodał, a ja cicho powiedziałam „dzięki”. Na całe szczęście przybiegła do nas Anne, wyglądała naprawdę ładnie.
-No hej.- powiedziała szeroko się uśmiechając i oto mi chodziło. Bardzo chciałam, żeby była szczęśliwa.
-To co, idziemy? Nic się nie stanie, jak przyjdziemy wcześniej.- zaproponował David, a my tylko przytaknęłyśmy. Przeszliśmy przez nasze podwórko na chodnik, z chodnika na parcele Weyn'a. Otworzyłam bramkę, za mną wszedł David, a za nim niepewnie Anne. Wzięłam ją pod ramię i posłałam pocieszający uśmiech. To jej pierwsza impreza, coś czuję, że będzie ciężko, ale damy sobie radę. Zawsze dajemy. Zapukaliśmy do drzwi, co było głupie, ponieważ było tak głośno, że sama nie słyszałam swoich myśli. Gdy miałam otworzyć, jakaś dziewczyna mnie uprzedziła otwierając z drugiej strony. Zielonooka blondynka o skąpym stroju wyminęła nas i poszła na przód domu, gdzie było równie dużo ludzi co w środku. Dziewczynie słabo to szło, gdyż była nieźle wstawiona. Wywróciłam oczami i ciągnąc za sobą Ann, weszłam do przedpokoju. Musiałam się sporo po przepychać, by dostać się do salonu. Kątem oka zauważyłam jak moja przyjaciółka krzywi się i zatyka nos. Nie dziwię jej się, nie dość, że jest tu dużo spoconych nastolatków, to jeszcze smród papierosów i innych używek. No cóż, musi się przyzwyczaić. Mój wzrok napotkał chłopaków, którzy właśnie zwalniali kanapę. Od razu ruszyłam w tamtą stronę. Wygodnie usiadłam na meblu, po mnie zrobiła to również Anne.
-Co powiecie na drinka?- zaproponował David, oczywiście krzyczał, bo gdyby mówił normalnym tonem na pewno nie usłyszałby samego siebie.
-Chętnie.- odpowiedziałam za mnie i Ann, widziałam, że piwnooka zamierza odmówić, ale nie zdążyła, gdyż David był już przy mini domowym barku. Po kilku sekundach chłopak przyszedł niosąc trzy niebieskie drinki.
-Dla pięknych dam, Blue Hawaiian Colada.- mówiąc to podał nam po jednym, a sam zaczął sączyć swojego przez słonkę. Ten drink był tak cholernie dobry, że to prawie nie możliwe. W moim żołądku poczułam przyjemne ciepło od razu zrobiłam się odważniejsza. Poczekałam aż piwnooki dokończy koktajl alkoholowy, po czym natychmiastowo wstałam i porwałam go na parkiet. Tańczyliśmy do klubowej muzyki zatracając się w niej, do tego dochodziły przerwy na kolejne i kolejne kolorowe trunki.
POV Anne
Po prostu zarąbiście zostałam sama siorbiąc końcówkę swojego drinka. Był naprawdę dobry, postanowiłam wstać i poprosić o jeszcze jednego. Plan wcieliłam w życie i zamówiłam kolejny raz niebieskie wysokoprocentowe picie. Po trzecim drinku poszłam poszukać kogoś ciekawego. Oczywiście nie za bardzo mi się to udawało, miałam rozmazany wzrok, do tego dym, który się unosił w zapewne całym domu, nie pomagał. Starałam się utrzymać w pionie, niestety moja równowaga mnie zawiodła i przewróciłam się na kogoś, mogłam wyczuć, że to był chłopak. Na szczęście miał refleks i nie wylądowaliśmy na twardych panelach. Spojrzałam na niego i już poznałam Jackob'a, po jego słynnych loczkach. Rzuciłam się na niego zamykając w uścisku. Wyczułam ostry, drażniący nos zapach papierosów i czegoś czego dawno nie czułam. Odsunęłam się i spojrzałam mu w oczy, po czym pociągnęłam na górę. Niestety ktoś nam to uniemożliwił, był to jak mi się zdaje Weyne z Justin'em. Z mojej twarzy nie schodził uśmiech. Chłopaki dziwnie na mnie patrzyli, nie tylko Weyne i Justin, ale i Jackob. Zaczęłam coraz mocnej ciągnąć Jack'a na górę. W trójkę zmierzyli się wzrokiem i weszliśmy wszyscy na górę. Ucieszona weszłam do pierwszego pokoju, niestety był zajęty przez parę, chyba nie muszę wam mówić, co tam się działo. Natychmiastowo wybuchłam niepohamowanym śmiechem, można to było usłyszeć, gdyż na piętrze było ciszej, może nie mocno, ale jednak. Loczek, bo tak postanowiłam nazwać mojego przyjaciela, wyciągnął mnie siłą z zajętego pokoju. Przeszliśmy jeszcze trochę korytarza, gdy w końcu doszliśmy do jego końca, gdzie były czarne drzwi. Weyne otworzył drzwi kluczem, po czym zostałam wprowadzona do tego pokoju, na końcu organizator imprezy zamknął za nami drzwi. Nie mogłam się doczekać, więc skierowałam się na łóżko i po prostu się na nie walnęłam. Oni tylko o czymś gadali.
POV Justin
Zszedłem z góry na dół do salonu, prowadząc rozmowę z gospodarzem. Spostrzegłem Jack'a z jakąś dziewczyną, gdy podeszliśmy bliżej nie mogłem uwierzyć własnym oczom. Jackob był z Anne! A do tego jak ona cholernie, seksownie wygląda. Co on jej zrobił? Albo raczej co ja brałem, że mam aż takie halucynacje? Spojrzałem dziwnie na dziewczynę, która prubowała zaciągnąć mojego przyjaciela na piętro. Kiwnąłem chłopakom głową na znak, że idziemy pogadać na górę. Skierowaliśmy się do sypialni Weyn'a, którą zawsze miał zamkniętą pod czas domówek. Dziewczyna nie wiedząc co zrobić położyła się na łóżko. Postanowiłem zostawić ją na razie w spokoju, jest nieźle wstawiona.
-Stary, co ty jej zrobiłeś?- spytał jako pierwszy Weyne.
-Ja nic. Ona na mnie wpadła, gdy już taka była.- tłumaczył się.
-Co my teraz z nią zrobimy?- spytałem zerkając na dziewczynę, która próbowała liczyć swoje palce u rąk. Była tak skupiona, że zachciało mi się śmiać, ale to powstrzymałem i tylko pozwoliłem na mały uśmiech. Podszedłem do Anne i już chciałem coś powiedzieć, gdy piwnooka wstała, ominęła mnie i poszła do Jackob'a. Super, woli go ode mnie... Zaraz co?!- potrząsnąłem głową i podszedłem do okna, które otworzyłem.
-Proszę daj mi tylko raz.- usłyszałem za sobą. Zdziwiony odwróciłem się i zobaczyłem klęczącą przed moim przyjacielem dziewczynę. Zaśmiałem się z jej pozycji.
-Nie rozumiem.- powiedział zdezorientowany Jack. W sumie nie dziwię się mu, sam nie wiem o co jej chodzi.
-Powiedz w prost, skarbie. - podszedłem i kucnąłem koło niej.
-No wiesz...- uśmiechnęła się.
-Nie wiem, dlatego pytam. - zaśmiałem się, po czym usiadłem przy niej. Chłopaki postąpili jak ja, dziewczyna po jakimś czasie też siadła.
-Chcę jednego małego, nikłego zaciągnięcia się marihuaną. - powiedziała szczerząc się. Natychmiast spojrzałem na przyjaciela, kurwa, jak mógł jej powiedzieć?! Po chwili wpatrywania się w niego, zauważyłem, że chłopak również nie wie jak brązowowłosa się dowiedziała, czym się zajmujemy.
-Skąd to wiesz? - spytałem zdziwiony.
-Wyczułam. - wzruszyła ramionami. - To co mogę, czy nie?
Zrobiła taką słodką minę, że trudno było jej odmówić. Wyciągnąłem zrobionego wcześniej jointa i odpaliłem zapalniczką. Zaciągnąłem się pierwszy, po czym przekazałem Anne. Zadziwiająco łatwo jej poszło, a nawet sprawiało jej to przyjemność. Podała dalej do Weyn'a, a on do Jack'a. Wypaliliśmy całego blanta, teraz zabawa była przednia w szczególności, że my byliśmy przyzwyczajeni w porównaniu do piwnookiej. Dziewczyna leżała na podłodze wpatrując się w sufit.
-Co tam Anne? - spytałem próbując być poważnym, ale jej wychodziło to lepiej.
-Cicho! Sean właśnie wyznaje miłość Eleonor.- powiedziała przykładając palec do ust. Nie wytrzymałem i po prostu zwijałem się ze śmiechu.
-Chłopaki, dlaczego mam pod łóżkiem białą ośmiornicę?- spytał Weyne wytrzeszczając oczy. Wstałem wycierając oczy z łez, oczywiście łzy były ze śmiechu. Spojrzałem na drzwi, po których spływała różnokolorowa farba. Na bank chce mieć takie coś w pokoju.
-Aaaaa! Chłopaki mam proste włosy! Dlaczego?!- Jack stał przed lustrem dotykając swoich węży.
-Ja bym lepiej uważał na węże. - zaśmiałem się.
-Nie znacie się. Przecież on ma na głowie białą ośmiornicę spod łóżka. - powiedział Weyne.
-Ale wy głupi, przecież on jest łysy.- stwierdziła dziewczyna odwracając wzrok od sufitu pokrytego świecącą, zieloną mazią.
**
Jak myślicie czy Justin wygra zakład w takim stanie? Ja już mam to zaplanowane, ale wy możecie główkować.

Ps. Zapraszam do zakładki "kontakt" :)

1 komentarz: