POV Anne
Siedziałam w swojej garderobie szukając dla siebie stroju, w
którym mogłabym pójść na domówkę, do Weyn'a. Wstałam
niezdarnie i podeszłam do ubrań po prawej stronie, były schludnie
powieszone na wieszakach. Wzięłam do rąk granatową koszulę z
krótkim rękawkiem. Westchnęłam i odwiesiłam koszulę na miejsce,
przecież nie pójdę na imprezę, jak na rozpoczęcie, czy
zakończenie roku szkolnego. Szukałam dalej. Znalazłam śliczną,
kremowo-czarną sukienkę... zaraz nie przypominam sobie, żebym taką
posiadała. No tak... za pewne jest Meggie, tylko jak ona się
znalazła w mojej garderobie? Nie ważne, wstałam i skierowałam się
do pokoju Meg, zabierając ze sobą jej zgubę. Gdy weszłam do jej
azylu, coś na mnie spadło, podniosłam to „coś” z głowy. To
był zielony sweterek z pandą. Spojrzałam na środek pokoju i
zastałam tam, zapewne pół ciuchów z jej garderoby. Ze zdziwieniem
patrzyłam jak kolejne ubrania, dosłownie wylatują zza brązowych
drzwi.
-Meggie?- zapytałam dziwnie, rzadko się zdarzało coś takiego.
-Hmm?- mruknęła nawet na mnie nie patrząc. Przewróciłam oczami.
-Co ty robisz?- usiadłam obok swojej przyjaciółki.
-Wiesz... szukam czegoś...- chodziła zdenerwowana po całym
pomieszczeniu.
-Czego dokładniej?- zapytałam zaciekawiona, dziewczyna odwróciła
się i spojrzała na kremowo-czarną sukienkę.
-Tej sukienki!- wydarła się, po czym podbiegła do mnie i mocno
mnie przytuliła.-Gdzie ją znalazłaś? Tyle jej szukałam.
-To już moja słodka tajemnica.- zaśmiałam się, wiedziałam, że
nie lubi tajemnic, a w szczególności, gdy je znam tylko ja. Lubie
się z nią drażnić. Oddałam jej kieckę i poszłam do swojego
pokoju. Już widzę, jak główkuje nad tym, gdzie była. Weszłam
jeszcze raz do swojej garderoby i już wiedziałam co ubiorę. Z
uśmiechem skierowałam się do łazienki, umyłam zęby i wzięłam
kojącą kąpiel z udziałem malinowej piany. W samym ręczniku
zaczęłam rozczesywać włosy, wysuszyłam, by później wyprostować
i uczesać w najzwyklejszego koka. Nałożyłam na policzki trochę
różu, pomalowałam rzęsy i maznęłam usta matową, wiśniową
szminką. Byłam zadowolona z mojego lekkiego makijażu. Wytarłam
się do końca i ubrałam we wcześniej wybrany komplet.
POV Meggie
Nawet teraz, robiąc sobie kreski eyelinerem, główkowałam na temat
mojej sukienki.
Ubrana i umalowana spojrzałam na zegarek naścienny w brązowej
obramówce, w moim pokoju. Była już 19:47, a może dopiero?
Słyszałam głośnią muzykę z domu obok. Zeszłam na dół i
dobrze, że tam byłam, bo pewnie nie usłyszałabym pukania do
wejściowych drzwi. Podeszłam do nich i je otworzyłam. Z uśmiechem
wpuściłam Davida do środka. Przypomniałam sobie nasze ostatnie
spotkanie w przedpokoju, oczywiście jak to ja, zarumieniłam się.
Chwilę staliśmy ukradkiem na siebie zerkając, odchrząknęłam i
przywitałam się.
-Hej.
-Cześć.- odpowiedział lekko się uśmiechając.-Ślicznie
wyglądasz.- dodał, a ja cicho powiedziałam „dzięki”. Na całe
szczęście przybiegła do nas Anne, wyglądała naprawdę ładnie.
-No hej.- powiedziała szeroko się uśmiechając i oto mi chodziło.
Bardzo chciałam, żeby była szczęśliwa.
-To co, idziemy? Nic się nie stanie, jak przyjdziemy wcześniej.-
zaproponował David, a my tylko przytaknęłyśmy. Przeszliśmy przez
nasze podwórko na chodnik, z chodnika na parcele Weyn'a. Otworzyłam
bramkę, za mną wszedł David, a za nim niepewnie Anne. Wzięłam ją
pod ramię i posłałam pocieszający uśmiech. To jej pierwsza
impreza, coś czuję, że będzie ciężko, ale damy sobie radę.
Zawsze dajemy. Zapukaliśmy do drzwi, co było głupie, ponieważ
było tak głośno, że sama nie słyszałam swoich myśli. Gdy
miałam otworzyć, jakaś dziewczyna mnie uprzedziła otwierając z
drugiej strony. Zielonooka blondynka o skąpym stroju wyminęła nas
i poszła na przód domu, gdzie było równie dużo ludzi co w środku. Dziewczynie słabo to szło, gdyż była nieźle wstawiona.
Wywróciłam oczami i ciągnąc za sobą Ann, weszłam do
przedpokoju. Musiałam się sporo po przepychać, by dostać się do
salonu. Kątem oka zauważyłam jak moja przyjaciółka krzywi się i
zatyka nos. Nie dziwię jej się, nie dość, że jest tu dużo
spoconych nastolatków, to jeszcze smród papierosów i innych
używek. No cóż, musi się przyzwyczaić. Mój wzrok napotkał
chłopaków, którzy właśnie zwalniali kanapę. Od razu ruszyłam w
tamtą stronę. Wygodnie usiadłam na meblu, po mnie zrobiła to
również Anne.
-Co powiecie na drinka?- zaproponował David, oczywiście krzyczał,
bo gdyby mówił normalnym tonem na pewno nie usłyszałby samego
siebie.
-Chętnie.- odpowiedziałam za mnie i Ann, widziałam, że piwnooka
zamierza odmówić, ale nie zdążyła, gdyż David był już przy
mini domowym barku. Po kilku sekundach chłopak przyszedł niosąc
trzy niebieskie drinki.
-Dla
pięknych dam, Blue Hawaiian Colada.- mówiąc to podał nam po
jednym, a sam zaczął sączyć swojego przez słonkę. Ten drink był
tak cholernie dobry, że to prawie nie możliwe. W moim żołądku
poczułam przyjemne ciepło od razu zrobiłam się odważniejsza.
Poczekałam aż piwnooki dokończy koktajl alkoholowy, po czym
natychmiastowo wstałam i porwałam go na parkiet. Tańczyliśmy do
klubowej muzyki zatracając się w niej, do tego dochodziły przerwy
na kolejne i kolejne kolorowe trunki.
POV
Anne
Po
prostu zarąbiście zostałam sama siorbiąc końcówkę swojego
drinka. Był naprawdę dobry, postanowiłam wstać i poprosić o
jeszcze jednego. Plan wcieliłam w życie i zamówiłam kolejny raz
niebieskie wysokoprocentowe picie. Po trzecim drinku poszłam
poszukać kogoś ciekawego. Oczywiście nie za bardzo mi się to
udawało, miałam rozmazany wzrok, do tego dym, który się unosił w
zapewne całym domu, nie pomagał. Starałam się utrzymać w pionie,
niestety moja równowaga mnie zawiodła i przewróciłam się na
kogoś, mogłam wyczuć, że to był chłopak. Na szczęście miał
refleks i nie wylądowaliśmy na twardych panelach. Spojrzałam na
niego i już poznałam Jackob'a, po jego słynnych loczkach. Rzuciłam
się na niego zamykając w uścisku. Wyczułam ostry, drażniący nos
zapach papierosów i czegoś czego dawno nie czułam. Odsunęłam się
i spojrzałam mu w oczy, po czym pociągnęłam na górę. Niestety
ktoś nam to uniemożliwił, był to jak mi się zdaje Weyne z
Justin'em. Z mojej twarzy nie schodził uśmiech. Chłopaki dziwnie
na mnie patrzyli, nie tylko Weyne i Justin, ale i Jackob. Zaczęłam
coraz mocnej ciągnąć Jack'a na górę. W trójkę zmierzyli się
wzrokiem i weszliśmy wszyscy na górę. Ucieszona weszłam do
pierwszego pokoju, niestety był zajęty przez parę, chyba nie muszę
wam mówić, co tam się działo. Natychmiastowo wybuchłam
niepohamowanym śmiechem, można to było usłyszeć, gdyż na
piętrze było ciszej, może nie mocno, ale jednak. Loczek, bo tak
postanowiłam nazwać mojego przyjaciela, wyciągnął mnie siłą z
zajętego pokoju. Przeszliśmy jeszcze trochę korytarza, gdy w końcu
doszliśmy do jego końca, gdzie były czarne drzwi. Weyne otworzył
drzwi kluczem, po czym zostałam wprowadzona do tego pokoju, na końcu
organizator imprezy zamknął za nami drzwi. Nie mogłam się
doczekać, więc skierowałam się na łóżko i po prostu się na
nie walnęłam. Oni tylko o czymś gadali.
POV
Justin
Zszedłem
z góry na dół do salonu, prowadząc rozmowę z gospodarzem.
Spostrzegłem Jack'a z jakąś dziewczyną, gdy podeszliśmy bliżej
nie mogłem uwierzyć własnym oczom. Jackob był z Anne! A do tego
jak ona cholernie, seksownie wygląda. Co on jej zrobił? Albo raczej
co ja brałem, że mam aż takie halucynacje? Spojrzałem dziwnie na
dziewczynę, która prubowała zaciągnąć mojego przyjaciela na
piętro. Kiwnąłem chłopakom głową na znak, że idziemy pogadać
na górę. Skierowaliśmy się do sypialni Weyn'a, którą zawsze
miał zamkniętą pod czas domówek. Dziewczyna nie wiedząc co
zrobić położyła się na łóżko. Postanowiłem zostawić ją na
razie w spokoju, jest nieźle wstawiona.
-Stary,
co ty jej zrobiłeś?- spytał jako pierwszy Weyne.
-Ja
nic. Ona na mnie wpadła, gdy już taka była.- tłumaczył się.
-Co
my teraz z nią zrobimy?- spytałem zerkając na dziewczynę, która
próbowała liczyć swoje palce u rąk. Była tak skupiona, że
zachciało mi się śmiać, ale to powstrzymałem i tylko pozwoliłem
na mały uśmiech. Podszedłem do Anne i już chciałem coś
powiedzieć, gdy piwnooka wstała, ominęła mnie i poszła do
Jackob'a. Super,
woli go ode mnie... Zaraz co?!-
potrząsnąłem głową i podszedłem do okna, które otworzyłem.
-Proszę
daj mi tylko raz.- usłyszałem za sobą. Zdziwiony odwróciłem się
i zobaczyłem klęczącą przed moim przyjacielem dziewczynę.
Zaśmiałem się z jej pozycji.
-Nie
rozumiem.- powiedział zdezorientowany Jack. W sumie nie dziwię się
mu, sam nie wiem o co jej chodzi.
-Powiedz
w prost, skarbie. - podszedłem i kucnąłem koło niej.
-No
wiesz...- uśmiechnęła się.
-Nie
wiem, dlatego pytam. - zaśmiałem się, po czym usiadłem przy niej.
Chłopaki postąpili jak ja, dziewczyna po jakimś czasie też
siadła.
-Chcę
jednego małego, nikłego zaciągnięcia się marihuaną. -
powiedziała szczerząc się. Natychmiast spojrzałem na przyjaciela,
kurwa, jak mógł jej powiedzieć?! Po chwili wpatrywania się w
niego, zauważyłem, że chłopak również nie wie jak brązowowłosa
się dowiedziała, czym się zajmujemy.
-Skąd
to wiesz? - spytałem zdziwiony.
-Wyczułam.
- wzruszyła ramionami. - To co mogę, czy nie?
Zrobiła
taką słodką minę, że trudno było jej odmówić. Wyciągnąłem
zrobionego wcześniej jointa i odpaliłem zapalniczką. Zaciągnąłem
się pierwszy, po czym przekazałem Anne. Zadziwiająco łatwo jej
poszło, a nawet sprawiało jej to przyjemność. Podała dalej do
Weyn'a, a on do Jack'a. Wypaliliśmy całego blanta, teraz zabawa
była przednia w szczególności, że my byliśmy przyzwyczajeni w
porównaniu do piwnookiej. Dziewczyna leżała na podłodze wpatrując
się w sufit.
-Co
tam Anne? - spytałem próbując być poważnym, ale jej wychodziło
to lepiej.
-Cicho!
Sean właśnie wyznaje miłość Eleonor.- powiedziała przykładając
palec do ust. Nie wytrzymałem i po prostu zwijałem się ze śmiechu.
-Chłopaki,
dlaczego mam pod łóżkiem białą ośmiornicę?- spytał Weyne
wytrzeszczając oczy. Wstałem wycierając oczy z łez, oczywiście
łzy były ze śmiechu. Spojrzałem na drzwi, po których spływała
różnokolorowa farba. Na bank chce mieć takie coś w pokoju.
-Aaaaa!
Chłopaki mam proste włosy! Dlaczego?!- Jack stał przed lustrem
dotykając swoich węży.
-Ja
bym lepiej uważał na węże. - zaśmiałem się.
-Nie
znacie się. Przecież on ma na głowie białą ośmiornicę spod
łóżka. - powiedział Weyne.
-Ale
wy głupi, przecież on jest łysy.- stwierdziła dziewczyna
odwracając wzrok od sufitu pokrytego świecącą, zieloną mazią.
**
Jak
myślicie czy Justin wygra zakład w takim stanie? Ja już mam to
zaplanowane, ale wy możecie główkować.
Ps.
Zapraszam do zakładki "kontakt" :)
Nie wiem co powiedzieć cudowny
OdpowiedzUsuńWeny Aniu ❤❤