To już rok istnienia mojego bloga!
POV Meggie
Obudziłam się w łóżku... nie moim łóżku. Zaraz! Impreza,
alkohol, David. Pośpiesznie rozejrzałam się po pomieszczeniu, na
szczęście chłopak leżał obok mnie. Wzdrygnęłam się i
spojrzałam pod kołdrę. Uff... jestem w bieliźnie. Wstałam po
cichu i wzięłam swoją wczorajszą sukienkę, którą później
założyłam w łazience. Miałam wielkie szczęście, że drzwi
prowadzące do wcześniej wspomnianego pomieszczenia były w tej
sypialni. Po ubraniu się postanowiłam zbudzić chłopaka.
-David pobudka.- szepnęłam, szturchając piwnookiego w ramię.
-Daj
spać!- warknął. O
nie panie Swift, nie będziemy się tak bawić.-
pomyślałam. Rozejrzałam się po pokoju. Hmm... komoda, burko,
książki... nie... lusterko, laptop, jakieś ciuchy, szafka.
Podeszłam do szafki, po czym otworzyłam ją na rozcież. Książki,
duuuużo książek. Z westchnieniem zamknęłam mebel. Wyszłam z
pokoju, by poszukać przydatnych rzeczy. Na korytarzu pod ścianą
spał chłopak, a obok niego dziewczyna. Wyminęłam parę i zeszłam
po schodach. W salonie było strasznie brudno, mnóstwo puszek po
piwie i butelek po wódce, czy winie, sporo do połowy pełnych
szklanek. Starając się na nikogo, ani na nic, nie nadepnąć
ruszyłam w stronę kuchni. Weszłam do pomieszczenia, gdzie był
podobny syf co w salonie. Zaczęłam otwierać szafki, znalazłam
leki przeciw bólowe, które wzięłam. Sama miałam małego kaca,
ale Davidowi bardziej się one przydadzą. Wracając, znalazłam dość
sporej wielkości garnek, do tego wzięłam sobie drewnianą łychę.
Weszłam z powrotem na piętro i później do sypialni, w której się
znaleźliśmy. Stanęłam nad chłopakiem, po czym z zamachem
uderzyłam łyżką w garnek. Ciemnowłosy natychmiastowo znalazł
się w pionie z mordem wymalowanym na twarzy. Zaczęłam się
rechotać jak opętana. Jego reakcja – bezcenna. Wygramolił się z
łóżka, podszedł do mnie i... poczochrał po głowie. Serio,
David? Serio?-
prawie wrzasnęłam na głos. Zaczęłam poprawiać nastroszone
włosy. I tak nagle mnie olśniło.
-ANNE!
-Co, Anne?- zdezorientowany chłopak wpatrywał się we mnie jak w
wariatkę.
-No, Anne.- złapałam się za głowę.
-Co, no, Anne?- wyraźnie był rozbawiony tą sytuacją.
-A wal się.- warknęłam i założyłam ręce na klatce piersiowej.
-Oj,
Meg. Nie obrażaj się.- przytulił mnie. Nie
ulegnę, nie ulegnę... nie ulegnę... nie... ulegnę... RZESZ!
Odwzajemniłam
uścisk
chłopaka z lekkim uśmiechem.
-Słuchaj przeszukajmy cały dom Weyn'a, jak nie będzie w nim Anne,
to znaczy, że na noc wróciła do domu.- wyjaśniłam.
-Nie lepiej na początku zobaczyć czy Anne, nie ma u siebie?-
zapytał. Spojrzałam na niego tak, jakbym chciała go zabić. -Okej,
okej... zrobimy jak uważasz.- zaśmiał się, na co ja wywróciłam
oczami.
-Pomyślałam, żebyś ty sprawdził parter, a ja sprawdzę pierwsze
piętro, pasi?- szturchnęłam go lekko w ramię.
-Pasi.
- pokazał mi język, po czym jak gdyby nigdy nic wyszedł z pokoju.
Pościeliłam łóżko i również zrobiłam to, co David przed
chwilą. Korytarz był długi i dość wąski. Postanowiłam zacząć
od początku. Otworzyłam pierwsze drzwi po prawej. Lekko
zaskrzypiały, przez co wzdrygnęłam się. Przy tym wszystkim
towarzyszyło odzywające się sumienie. Nie mój dom, a buszuje w
nim i zaglądam w praktycznie każdy, najmniejszy zakamarek. W
pomieszczeniu znajduje się sporej wielkości biurko, dużo półek i szafek z książkami i kilka lekko zakurzonych i starych obrazów w
brązowych ramkach. Na biurku była masa jakiś papierów oraz
dokumentów. Postanowiłam nie być aż tak chamska i nie przeglądać
ich. Szybko wyszłam z jak mi się zdaje czyjegoś biura. Zamknęłam
drzwi, po czym weszłam do pokoju naprzeciwko tego, w którym byłam
chwilę temu. Drzwiczki cicho zaskrzypiały, przez co się
wzdrygnęłam. Zaczęłam się rozglądać, w środku panował
nieskazitelny porządek. Nie
to co u mnie w szafie.-
pomyślałam. Zapaliłam światło, po sekundzie mogłam więcej
dostrzec. Brzoskwiniowe ściany, rama łóżka i komoda w tym samym
odcieniu brązu, biały, puchaty dywan, pasujący do wygładzonej,
również białej pościeli. Zgasiłam światło i wyszłam po cichu
z pokoju. Weszłam do trzeciego, zwykła, wygodna i oczywiście
bardzo zadbana łazienka. Utrzymana w zieleni i żółci. Nie
zwracając uwagi na szczegóły, poszłam dalej. Kolejna sypialnia,
tym razem bardziej „nastoletnia”. Wiecie wodne łóżko,
porozwalane ciuchy i gdzieniegdzie gry na konsole. Pokój w kolorze
pomarańczowym zdecydowanie wyróżniał się od tych wszystkich
pomieszczeń, w których już byłam. Przeszukałam jeszcze trzy
pokoje ( małą bibliotekę, dziwne pomieszczenie z masą luster i
chyba pokój gościnny). Podeszłam do drzwi z napisem „Weyne”.
Im byłam bliżej, tym lepiej słyszałam dobiegające stamtąd głosy.
Lekko przystawiłam ucho nasłuchując i robiąc przy tym zapewne
komiczną minę:
-Nie
wiem o co ci chodzi.- usłyszałam dobrze znany mi głos, to musi być
Anne. Normalnie to pewnie już dawno te drzwi były by wyłamane, a
ja wrzeszczałabym: Z
buta wjeżdżam, wyłamuje zamek jednym strzałem! No,
ale to nie jest mój dom. Zeszłam... wróć... zbiegłam ze schodów
na parter. Zaczęłam szukać Davida. W salonie go nie było,
przedpokój też odpadł. Usłyszałam szmery w kuchni, więc się
tam skierowałam. No tak kto by pomyślał, że szanowny Swift raczy
poszukać mojej przyjaciółki w lodówce. Ehh, faceci. Chłopak
kręcił tyłkiem w rytm lecącego przeboju z radia, które musiał
włączyć wcześniej. Mimo, że muzyka była puszczona cicho, widać
było, że David się wczuł w to... co teraz robi. Odchrząknęłam
starając się nie zaśmiać:
-I jak tam poszukiwania?- zaczęłam wesołym tonem, chłopak
podskoczył przestraszony i złapał się za klatkę piersiową. No
dobra nie wytrzymałam, zaczęłam się śmiać jak wariatka, która uciekła z
psychiatryka. Na szczęście nie musiałam się długo śmiać sama,
gdyż Swift dołączył do mnie. Chwilę się śmieliśmy, do puki ja
nie przestałam.
-A jak tam twoje poszukiwania?- zagadał.
-Znalazłam ją i musisz mi pomóc.- powiedziałam ciągnąc go za
nadgarstek na zewnątrz.
-Mam się bać?- chłopak zaśmiał się, lecz widać było, że
przynajmniej w 10% to pytanie jest na poważnie.
-Raczej
nie.- odparłam, obchodząc willę. Okej,
to chyba ten balkon.-
praktycznie szepnęłam pod nosem. -Teraz się skup. Podejdziemy pod
ścianę, kucniesz, weźmiesz mnie na barana, później ja stanę na
twoich barkach i wejdę na balkon.- tłumaczyłam gestykulując
rękami.
-O-okej.- zawahał się, patrząc na mnie z niedowierzaniem.
Podeszliśmy do ściany i chłopak wziął mnie na barana. Wplątałam
ręce we włosy Davida i spróbowałam stanąć na jego barkach, jak
to zaplanowałam. Niestety pierwsza próbą nie do końca wyszła.
Przy drugiej próbie poszło lepiej. Stałam na prostych nogach,
niestety nadal nie dosięgałam celu.
-Troszkę wyżej.- szepnęłam.
-Musiałaś włożyć szpilki?- mruknął z grymasem Swift.
-Nie
marudź.- odburknęłam. -Jest!- wrzasnęłam, gdy udało mi się
złapać jednej z małych kolumn. Dobra,
teraz tylko się podciągnąć. -
powtarzałam sobie w myślach. Zebrałam się w sobie i jak nigdy na
wf'ie podciągnęłam swoje ciało. Przerzuciłam nogi na drugą
stronę balkonu. Już miałam pukać w szybkę, gdy sobie coś
uświadomiłam. Jak ja z Anne stąd zejdziemy?! Trudno, już nie ma
odwrotu. Podeszłam do okna, starając się być niezauważoną. Na
razie idzie mi w miarę okej. Widziałam trochę nie wyraźne
postacie, przez białą firankę. Na pewno było to trzech chłopaków
i jedna dziewczyna- zapewne Ann. Coś mówili, ale niestety nic nie
mogłam usłyszeć. Dobra, raz kozie śmierć. Zapukałam dość
mocno w szybę. Po chwili jakiś chłopak z masą loków na głowie,
odgarnął na bok firankę. Był bardzo zdziwiony, tak jak i
pozostali. Mimo wszystko, zielonooki wpuścił mnie do środka.
Oczywiście jak wiadomo, od razu podbiegłam do przyjaciółki i z
całej siły przytuliłam.
-Martwiłam
się o ciebie.- szepnęłam jej we włosy. Stałyśmy tak parę
minut, gdy przypomniałyśmy sobie, że nie jesteśmy w pomieszczeniu
same. -To my może już pójdziemy. - powiedziałam do nich. Ju...
jak on miał, a tak... Justin prychnął pod nosem. Nie przejęłam
się tym zbytnio, póki nie doszłam do drzwi, których nie mogłam
otworzyć. Po
prostu świetnie.-
warknęłam w myślach.
-Moglibyście nas wypuścić?- zapytała grzecznie Anne. Chłopaki
jedynie zaczęli się śmiać.
-O nie moi drodzy, tak się nie bawimy. Liczę do trzech, albo
wywarze drzwi.- warknęłam. -1... 2... i 3!- z nogi przywaliłam w
drzwi, przez co puściły zawiasy. Nie patrząc na nich, a w sumie,
czemu nie? Mieli komiczne wyrazy twarzy, w stylu: co się właśnie
stało?
Wyszłam z pokoju, ciągnąc za sobą Anne. Przydały się lekcje karate. Wyszłyśmy przed dom i skierowałyśmy się po Davida. Zdezorientowany szedł za nami, pod czas krótkiej drogi powrotnej do domu. Byłam w miarę wyspana, tak samo jak David, za to widać było, że Ann chętnie by się przespała. Oczywiście moja siostra poszła spać, a ja z chłopakiem oglądaliśmy seriale.
Wyszłam z pokoju, ciągnąc za sobą Anne. Przydały się lekcje karate. Wyszłyśmy przed dom i skierowałyśmy się po Davida. Zdezorientowany szedł za nami, pod czas krótkiej drogi powrotnej do domu. Byłam w miarę wyspana, tak samo jak David, za to widać było, że Ann chętnie by się przespała. Oczywiście moja siostra poszła spać, a ja z chłopakiem oglądaliśmy seriale.
**
Ten rozdział jest tak jakby o niczym, no ale cóż lepsze to niż
nic.
Nie wierze, to już rok na tym blogu. Jestem taka szczęśliwa, nawet
nie wiem kiedy to zleciało. Bardzo przyjemnie pisze mi się te
opowiadanie (oczywiście jeśli mam czas). Czytałam nie dawno
wszystkie rozdziały od pierwszego do siedemnastego. Nie wiem, czy wy
też widzicie jak przez ten czas zmienił się mój styl pisania, ale
ja to zauważyłam. I mogę szczerze powiedzieć, że jestem z siebie
dumna. Jak zakładałam tego bloga moim marzeniem, było mieć 1000
wyświetleń, nigdy bym nie pomyślała, że licznik pokaże ponad
10000 wejść. I te wszystkie miłe komentarze, nawet nie wiecie jak
bardzo mi one pomagają. Dobra, nie przedłużam, bo się rozpisałam
:)
HAHAHAHAHAHA KOCHAM CIĘ O TEN MONENT DAWID + LODÓWKA
OdpowiedzUsuńkocham twoje opwiadania aniu ale to wiesz to co piątek. Nasz!!!
Pozdrawiam meggie ������������
Zapomniałaś hasła, czy co? xd Nie mogę się doczekać następnego piątku, do zobaczenia ;)
UsuńPs. MASZ NAPISAĆ NOWY ROZDZIAŁ! (wcale nie naciskam :D).
Kocham ;*
Jeju kocham to opowiadanie, kocham Cię !!!!! Kiedy będzie nn ? ♥♥♥♥♥♥♥
OdpowiedzUsuńNie wiem, słabo mi idzie z nauką, więc nie mam czasu na pisanie (tak wiem, że się powtarzam).
UsuńMiło mi, że podoba ci się moje opowiadanie :)
Spóźnione wszystkiego najlepszego ! :D Hahahah mina Justina
OdpowiedzUsuńBardzo przyjemny rozdział :) Niby o niczym jak napisałaś, a jednak mi sie bardzo podoba i nie uważam, że jest o niczym. W końcu dowiedzieliśmy się, że Meggie umie wyważyć drzwi xD Do następnego xx
Dzięki :) Także uważam, że mina Justina jest boska i bardzo pasowała mi do tej jakże "śmiesznej" sytuacji (nie zbyt potrafię rozbawiać ludzi). Wszyscy mają jakieś sekrety :D
UsuńOd dawna czytam Twojego bloga. Nie komentowalam, bo nie mialam czasu. Po prodtu chcialam czytac wiecej i wiecej xd Dwie bardzo wazne rady: rozdzialy muszą byc o wiele dluzsze. Ok. 4-5 stron jak w książce. A druga rada to rozdzialy powinny byc dodawane co tydzien, pięć dni. Dwa dni . . . jak chcesz. Najpozniej tydzien, żeby utrzymac stalych czytelnikow. Rozdzial troche nudny ale byl spoko. Nie wiem po co te one-shorty. Są nudne. Niewiadomo jak sie cos stalo i są po prostu niepotrzebne :p
OdpowiedzUsuńCo do dodawania rozdziałów systematycznie - nie mam czasu. Dłuższe rozdziały... hmm, to by chyba nie wypaliło, rozdział ma się kręcić w okół jednej sytuacji (tak mi się zdaję) po co przedłużać ją na siłę. One-shory tworzę tak jakby dla siebie, ale je publikuje, mogę następnym razem dodać więcej akcji :) One-short na tym blogu to coś co chciałabym, żeby się stało w moim opowiadaniu, ale nie pojawi się... taka odskocznia.
UsuńBardzo podoba mi się twój komentarz :) Nareszcie ktoś mi daje rady odnośnie pisania, dziękuję :)
Masz talent dziewczyno! MAM JEDNO PYTANIE... KIEDY DODASZ DO FF JASONA?
OdpowiedzUsuńHmm... dobre pytanie. Postaram się jak najszybciej go jakoś wplątać. Nie powiem dokładnie kiedy, nie chce spojlerować ;)
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam dwa razy wszystkie rozdziały od nowa... Proszę pisz dalej... Tak strasznie się wkręciłam w to opowiadanie, że spać nie mogę bo cały czas myślę co będzie dalej... Plisss pisz coś
OdpowiedzUsuńNie martw się, rozdział już się pisze. Mam sporo nauki, a od poniedziałku idę do szpitala na tydzień. Spróbuj zasnąć, może ci się przyśni co będzie w następnym rozdziale :)
UsuńMam nadzieję, że wszystko będzie dobrze... Zdrowiej :)
UsuńJakie cudne *-* czekam na next *-*
OdpowiedzUsuń