One-shota dedykuję Monice: Moniczka:-)
Oraz zapraszam na jej bloga: Jeśli się kogoś kocha to jest się z nim na zawsze, a nie tylko wtedy, kiedy jest dobrze...
-Justin, no proszę.- zrobiłam minkę
w stylu kota ze Shreka.
-Nie.- pokręcił głową.
-Proszę... ładnie proszę.- mówiłam
cały czas się uśmiechając.
-Ehh... i co ja z tobą mam?- westchnął
i mnie przytulił.
-Czyli się zgadasz?- dopytywałam.
-Tak.- zaśmiał się. Chwilkę jeszcze
się przytulaliśmy, po czym poszliśmy do mojego pokoju. Chłopak
siadł na łóżku, no dobra „siadł” to złe określenie...
walnął się na moje łóżko. Ja za ten czas poszłam zmienić
ubranie.
Wyszłam z łazienki, zastając
grającego na komórce blondyna. Odchrząknęłam dość głośno, by
zwrócić na siebie uwagę.
-Idziemy?- spytałam podekscytowana.
-Spoko.- wstał. Wziął mnie za rękę
i wyszliśmy z pokoju, a później z domu. Justin wsiadł na miejsce
kierowcy, ja zaś siadłam obok niego. Włączyłam radio i po
krótkiej chwili śpiewaliśmy wesoło piosenki. Około 20 minut
później byliśmy na parkingu przy Oxford Street. Niedawno dostałam
pieniądze od Jaspera i postanowiłam zaszaleć. Wyszłam szybko z
samochodu, jeszcze przed Justinem. Ruszyłam przed siebie rozglądając
się dookoła. Blondyn musiał za mną biec, by móc mnie dogonić.
-Może trochę zwolnisz.- zaśmiał
się.-Mamy przecież cały dzień.
-No dobra.- zwolniłam kroku. Pierwszym
sklepem, do którego weszliśmy był „New Look”. Kochałam
kupować tu sukienki i bluzki. Podeszłam do pierwszej, która
rzuciła mi się w oczy. Była błękitna w czarne kwiatki. Wzięłam
swój rozmiar i poszłam szukać dalej. Justin jak to on miał w
zwyczaju, poszedł wybierać mi bieliznę. Wybrałam sobie jeszcze
granatową sukienkę na ramiączkach, bufiastą fioletową spódnice
i czarne trampki. Skierowałam się do przymierzalni. Zaczęłam od
sukienki... zdecydowanie lepiej wygląda na manekinie. Wzięłam się
za spódniczkę... pogrubia mnie. Z grymasem przymierzyłam buty...
chociaż one są dobre. Zdecydowałam się wziąć same trampki.
Wychodząc z przymierzalni zostałam przytrzymana przez Justina.
Podał mi seksowną miętowo-białą bieliznę.
-Serio?- zapytałam podnosząc jedną
brew.
-Serio.- przytaknął szczerząc się.
Głupek...-pomyślałam. Z
westchnieniem weszłam z powrotem do przymierzalni. Przyjrzałam się
jeszcze raz kompletowi, po czym przyłożyłam do ciała. Wpatrywałam
się w swoje odbicie lekko przekręcając głowę w prawo. Próbowałam
wyobrazić sobie siebie w tym. Spojrzałam na rozmiar... no niby mój,
ale wygląda na mniejszy. Raz kozie śmierć. Wzięłam bieliznę do
koszyka, w którym były już buty. Wyszłam po raz kolejny, z tej
samej przymierzalni. Po sekundzie blondyn zjawił się przy mnie, był
zdezorientowany. Oglądał mnie od góry do dołu.
-Czemu nie masz na
sobie seksownej bielizny?- spytał zawiedziony. Zachichotałam z jego
miny, w tym momencie miał komiczny wyraz twarzy.
-Jak się w nią
wcisnę to ci się w niej pokarze.- zaproponowałam szeroko się
uśmiechając. Chłopak westchną, powoli kiwając głową na zgodę.
Zapłaciłam przy kasie. Następnym sklepem była Zara, w której
kochałam kupować wszelkiego rodzaju spodnie i sukienki. Na pierwszy
rzut padła biała koronkowa sukienka, którą sam Justin mi pokazał.
Brązowooki miał niezły gust. Rozejrzałam się po całym
pomieszczeniu. Mój wzrok automatycznie zatrzymał się na leginsach
w landrynkowy wzorek. Podbiegłam do niego w takim tempie, jakby była
to ostatnia sztuka w całym Londynie, w dodatku w moim rozmiarze.
Weszłam do przymierzalni i ubrałam się w sukienkę. Była naprawdę
ładna, a na mnie nie wyglądała tak źle... w sumie była idealna.
Wzięłam ją do koszyka i przymierzyłam spodnie. Bardzo mi się
podobały, w szczególności z tym wzorkiem. Wyglądałam
przyzwoicie, więc ją również wpakowałam do koszyka. Zapłaciłam
i wyszłam razem z Justinem ze sklepu. Była 15:56, przez te zakupy
trochę zgłodniałam. Weszliśmy do McDonalda, ja zamówiłam sobie
2 for U, a chłopak McWrapa z colą. Po zjedzeniu, postanowiliśmy
wrócić do domu. Zmęczyłam się, cóż Oxford Street nie jest
krótką ulicą. Przypomniałam sobie, że lodówka w domu świeci
pustkami. Wsiedliśmy do auta i pojechaliśmy w stronę mieszkania,
zahaczając o supermarket. Z dwiema dużymi siatami wpakowałam się
przez drzwi wejściowe. Zdyszana położyłam siatki na blacie
kuchennym, rozpakowałam jedzenie. Zawróciłam do salonu, odnalazłam
wzrokiem Justina, który oglądał jakiś mecz. Zabrałam torebki z
nowo zakupionymi ciuchami i zaniosłam do swojego pokoju.
Postanowiłam zrobić popcorn, pod czas pstrykania przyglądałam się
brązowookiemu. Ze zdenerwowanie przygryzał dolną wargę i trzymał
zaciśnięte ręce w pięści na kolanach. Ehh... nigdy nie byłam
dobra w żadnym sporcie, do tego nie znam żadnych drużyn, ani
piłkarzy. Przesypałam zrobioną kukurydzę do miski i ruszyłam w
stronę chłopaka. Usiadłam obok niego i przelotnie spojrzałam na
telewizor. Anglia przeciwko Polsce*. Obserwowałam grę, mężczyzn,
którzy ganiali za piłką. Ehh... ja rozumiem piwo i imprezy, ale
to? To głupie, przynajmniej dla mnie.
-GOL!- z zamyślenia
wyrwał mnie okrzyk radości blondyna. Zdezorientowana spojrzałam na
ekran, na którym pokazana była radość Anglików. Gdy pierwsza
połowa skończyła się wynik był taki sam, dzięki czemu Justin
był bardzo szczęśliwy. 1:0 dla czarno-niebieskich. Spojrzałam na
chłopaka, który również mi się przyglądał. Przybliżył się i
już po chwili... zaczął bezlitośnie łaskotać.
-J-justnnn
proszzze, prze-przestań!- darłam się w niebo głosy. Chłopak
chichocząc przestał i pocałował mnie w czubek nosa. Z wielkim
uśmiechem oglądałam drugą połowę. W pewnym momencie to Polacy
strzelili gola. Mam pewien pomysł.
-GOL!- wydarłam
się podskakując i klaszcząc rękami, jak dziecko, które właśnie
dostało wymarzoną zabawkę.
-Osz ty, przeciwko
swoim?- warknął zabawnie chłopak i ruszył w moją stronę. Ja z
piskiem wbiegłam na górę uciekając przed nim. Uciekłam do pokoju
Meggie. Rozejrzałam się szybko po pokoju i za kryjówkę obrałam
sobie garderobę. Weszłam między ubrania i czekałam. Justin wszedł
do pokoju, słyszałam jak chodził po nim. Usłyszałam kłapnięcie
drzwiami, niepewnie wyszłam z pomieszczenia na ubrania. Zamknęłam
za sobą cicho drzwi. Gdy nagle...
-BUU!
-Aaa! Rzesz...
JUSTIN! Głupku!- ale mnie wystraszył. Chłopak jedynie się zaśmiał
i pociągnął z powrotem do salonu. Oglądaliśmy Harrego Pottera
cały czas się przytulając.
**
*- ten mecz odbył
się w 2012 roku.
**
O MÓJ BOŻE! JEJU! NIE WIERZE, PRZYBYŁO MI PONAD 4000 WYŚWIETLEŃ! O MAMUNIU! KOCHAM WAS! Anka ogarnij się... nie jednak nie mogę! Do tego doszło ok. 11 komentarzy! Bardzo wam dziękuję i przepraszam, że to nie jest wyczekiwany przez was rozdział. Mam remont w domu i pisanie go jest trudne.